Można by zaśpiewać przed pokazem „…będzie głośno, będzie radośnie…”. Było głośno, kolorowo, a w pewnym momencie pas startowy został zbombardowany. Chociaż przysiągłbym, że piloci tak naprawdę celowali w trybunę, z której politycy katowali przybyłych nachalną agitacją.
Więc tak (nie pisz, że nie zaczyna się zdania od „więc” – wiem). Więc tak – na początku był… nie, nie chaos. Na początku był blok kampanii. Wyborczej. Masakra jakaś. Ze 30 minut pieprzenia o niczym, okraszone solidną dozą samozachwytu. Kogo tam nie było – politycy, generałowie, dowódcy. Chyba tylko Święty Mikołaj nie dotarł. Na szczęście organizator to przewidział i dał tak słabe głośniki, że nie było tego słychać. I w ogóle, co to za pomysł żeby politycy jeździli za ludźmi na takie imprezy.
Dobrze, że premier jeszcze za mną do kibla nie chodzi.
Żebym nie wykrakał, żebym nie wykrakał…
Zaczęło się z rozmachem. Najpierw myśliwce dały czadu. Nasz MiG-29 w trakcie 10-minutowego pokazu spalił 2,5 tony paliwa. Z pewnością wielu kierowców założyłoby się, że ich auta palą nie mniej. Ryk dwóch potężnych silników turboodrzutowych, bolące uszy, trzęsąca się ziemia i zapach spalonego paliwa lotniczego… mmm… bajka. Tak, tak – ja nie jestem normalny i zdecydowanie mam hopla na tym punkcie.
Chociaż odświeżacza powietrza o takim zapachu raczej bym nie kupił.
Potem do akcji wkroczyły zespoły akrobacyjne. Nasze Biało-czerwone Iskry, Hiszpanie z Patrulla Aguila i absolutnie najlepsi – Włosi z Frecce Tricolori.

Frecce Tricolori
Zniszczyli system. Raz, że ich komentator szybko uczy się polskiego (4 lata temu po naszemu powiedział 2 zdania, a teraz już komentował cały pokaz i to z całkiem niezłym akcentem), dwa, że to co zaprezentowali piloci, to pilotaż najwyższej klasy, a trzy, że jako jedyni w czasie kołowania machali publiczności obiema rękami. Jeden z nich nawet wyciągnął smartfona i zdjęcie widzom zrobił. Oczywiście w trakcie jazdy samolotem po drodze kołowania. Trzymać stery? Jakie stery? Po co?
Frecce Tricolori
I ten ich popisowy numer „szalony pilot” – solista lecący nisko nad pasem i wykonujący podobne manewry, jak osiedlowy pijaczek po pół litra. Mistrzostwo!
A oprócz tego fascynowało mnie jeszcze jedno – idea używania białych smugaczy na tle chmur -_-
Serio? Naprawdę w porównaniu z kosztem spalonego, paliwa kolorowe smugacze są tak drogie, że użyli ich tylko 2, może 3 razy w czasie całego pokazu? Chyba, że to „prikaz” Komisji Europejskiej, która tym razem postanowiła zatroszczyć się o czystość chmur. Z tymi szaleńcami to nigdy nic nie wiadomo.
Pokazy pokazami, ale to, co działo się potem, to dopiero…
Nagle znikąd na niebie pojawiły się ruskie bombowce i zbombardowały pas startowy. Ku rozczarowaniu publiczności nie trafiły w trybunę z politykami.
Początkowo organizatorzy chcieli przyjąć uchwałę o wystosowaniu apelu do ONZ o zaapelowanie do Rosjan o zaprzestanie bombardowania Radomia. Ostatecznie jednak stwierdzono, że do apelowania zostaną wysłane myśliwce. Poleciał próbować włoski Eurofigter Typhoon 2000.
Eurofighter Typhoon 2000
Jednak po chwili władze w Rzymie postanowiły go odwołać i, żeby nie drażnić Rosji, wysłać go do wypatrywania tonących imigrantów.
W pewnym momencie ruskie bombowce zawróciły. Widocznie piloci wystraszyli się, że pani premier znowu zacznie przemawiać.
Razem z ich odlotem niebo pojaśniało, a w królestwie Polszy znowu zapanował spokój.
Organizatorzy dostali nawet znak „z góry”, że pokazy są ok i żeby je kontynuować…
… więc na niebie pojawili się Hiszpanie. I zaczął padać deszcz. Ponad miesiąc nie padało, a jak tylko pojechałem na Airshow to od razu. Wiadomo.

Patrulla Aguila
Patrulla Aguila
Na koniec powiem Wam, że zdarzały się też sceny erotyczne. Dzieci nie patrzeć.
Tu widzimy, jak dwa samoloty okazują sobie czułość w pozycji misjonarskiej.
Patrouliie Suisse F-5
Czytała Krystyna Czubówna.
PS. Dla bardzo wnikliwych i upierdliwych – te wybuchy w okolicy pasa, to symulacja bombardowania przez nasze Su-22. Ładunki były umieszczone wcześniej na ziemi, a potem odpalone w momencie przelotu samolotów. Tak, czy tak – zajebista sprawa.