Zawsze, kiedy jestem na basenie, pośród normalnie przebierających się facetów, musi znaleźć się jeden, czy dwóch, którym zwykła zmiana gaci nie wystarcza. O nie. Oni muszą po całej przebieralni, pod natryskami i gdzie się da paradować z wywieszonym przyrodzeniem. A wszyscy pozostali, chcą nie chcąc, muszą takie widoki znosić. A, że nie koniecznie mają ochotę? To już Golasów nie interesuje…
Ja rozumiem – wszyscy mamy to samo więc w basenowej przebieralni można sobie pozwolić na ciut swobody. Ciut, czyli jedne gacie zdjąć, a drugie założyć. W miarę dyskretnie. Ja przynajmniej tak robię. Basenowe Golasy robią tak samo tylko w połowie. Czyli „gacie zdjąć” i zaczyna się spektakl. Po wywaleniu jaj na wierzch biorą się za porządki w torbie. Potem próbują dopasować czepek do głowy. Oj, nie wygodnie… trzeba zdjąć i próbować jeszcze raz (jaja dalej na wierzchu). A przecież jeszcze trzeba SMSa sprawdzić. Koniecznie bez gaci. Przecież w gaciach treść by się zmieniła.
Pod natryskami to samo. Można się po prostu umyć, ale Golas nie byłby sobą, gdyby jeszcze Parady Równości nie urządził. Do toalety idzie bez gaci. Włosy wyciera bez gaci. Przed lustrem stoi i się poprawia – dalej bez gaci. Ja rozumiem, że nie trzeba się jakoś bardzo wstydzić i chować po kątach. Ale jednak odrobina dobrego smaku by się przydała. A idąc tropem, że „wszyscy mamy to samo”… może w takim razie drzwi w kiblach też nie są potrzebne?