Jak wybrać naczynia turystyczne
Kompletując sprzęt biwakowy, zadasz sobie w końcu pytanie, jakie naczynia kupić. Niby detal, bo przecież nie jest to ekwipunek kluczowy, ale jest kilka kwestii, na które należy zwrócić uwagę. Dla własnego komfortu.
Właściwie musisz tylko zdecydować, z jakiego materiału mają być wykonane. Od tego zależy masa (którą będziesz musiał(a) nosić na plecach), trwałość, efektywność przewodzenia ciepła (od tego zależy nie tylko czas gotowania posiłku, ale też ilość gazu, jaką trzeba ze sobą zabrać) i cena (tym może być żywo zainteresowany Twój portfel). Co zatem mamy do wyboru? Opcje są cztery.
ALUMINIUM
Zaletą jest bardzo niska cena. Zestaw menażek aluminiowych można kupić już za kilkadziesiąt złotych. Aluminiowe naczynia należą do najlżejszych. Lżejsze są jedynie tytanowe. Kolejną zaletą aluminium jest bardzo dobre przewodnictwo cieplne. A wady? Bardzo niska odporność na zniszczenia mechaniczne, łatwo się gnie i dlatego ścianki takiego naczynia są dość grube (co wymaga zużycia większej ilości gazu żeby je rozgrzać). Jednak moim zdaniem jego największym minusem jest metaliczny posmak, który może mieć jedzenie.
STAL NIERDZEWNA
Opcja dość tania – cena jednego naczynia to kilkadziesiąt złotych, a zestawu trochę ponad 100. Największym minusem jest masa – ze wszystkich czterech możliwości ta jest najcięższa. Naczynia ze stali długo się rozgrzewają i długo stygną więc gotowanie w nich jest wymaga zużycia większej ilości gazu. Natomiast do zalet można jeszcze zaliczyć trwałość i brak metalicznego posmaku.
ALUMINIUM ANODYZOWANE
Możesz się też zdecydować na naczynia z aluminium anodyzowanego. W dużym uproszczeniu wierzchnia warstwa zwykłego aluminium została poddana procesom chemicznym, w wyniku których wytworzyła się dość wytrzymała powłoka, która jednocześnie zabezpiecza jedzenie przed przenikaniem smaku aluminium. Naczynia z tego materiału są lekkie, ale za komplet trzeba zapłacić około 200 zł.
TYTAN
Ostatnia opcja to naczynia z tytanu. Ten materiał ma praktycznie same zalety i tylko jedną wadę. Przede wszystkim jest niesamowicie wytrzymały (dużo bardziej niż aluminium) więc ścianki takiej menażki są bardzo cienkie (to oznacza, że naczynia z tytanu są najlżejsze), a co za tym idzie dobrze przewodzą ciepło. Tytan nie reaguje z prawie żadnymi substancjami więc możesz mieć pewność, że Twój obiad będzie smakował obiadem, a nie metalem. Dodatkowym plusem jest fakt, że tytan błyskawicznie stygnie – rozgrzany garnek można wystudzić w kilkanaście sekund. Jedyną wadą tytanu jest cena – za jeden garnek o pojemności około 1,5 l. trzeba zapłacić nawet 200 zł.
Ja używam naczyń tytanowych i Tobie też je polecam. Wydatek jest jednorazowy, ale będziesz ich używać przez wiele lat. Jeśli jednak chcesz kupić coś tańszego, to kolejność w jakiej wymieniłem wszystkie rozwiązania jest nieprzypadkowa. Najgorsze, moim zdaniem, jest aluminium, lepszym rozwiązaniem jest stal nierdzewna, jeszcze lepszym aluminium anodyzowane, a najlepszym tytan. Wybór zostawiam Tobie. Smacznego! A i jeszcze jedno! Zapomnij o kupowaniu naczyń pokrytych teflonem. Jako, że w warunkach polowych najczęściej będziesz szorować gary wodą i piaskiem, to teflon szybko przestanie istnieć. Producenci często podają, że naczynia są pokryte „powłoką nieprzywieralną”. To może, ale nie musi być teflon. Lepiej dopytaj.