Ruch drogowy w Iranie – zasadą jest brak zasad (FILM!)

Kiedy powiedziałem mamie, że tym razem wymyśliłem sobie, że wybiorę się do Iranu, zapytała tylko, ze stoickim spokojem, czy mi życie nie miłe. Nie próbowała mnie nawet od tego odwieść, bo doskonale wiedziała, że to mission impossible – nawet Tom Cruise by tego nie dokonał.

Ruch uliczny w Teheranie

Wbrew temu co się uważa, całkiem bezpodstawnie z resztą, Iran jest bardzo bezpieczny. Ale… no właśnie – jest jedno „ale”. To ruch drogowy. O ile jadąc taksówką, czy autobusem, po prostu zakładasz optymistycznie, że kierowca mimo wszystko zjedzie z drogi tej ciężarówce, o tyle przechodząc przez ulicę jesteś zdany tylko na siebie. A to niewiele mniej ryzykowne niż skok na bungee bez liny.

Dlaczego? Hmmm… ktoś kiedyś wymyślił powiedzenie, że Pruszków (nawiązanie do mafii) zaczyna się tam, gdzie kończą się Reguły (mała podwarszawska miejscowość). Nie miał racji. Ani trochę. Tam, gdzie kończą się Reguły zaczyna się Iran. A właściwie irańska ulica.

Ruch uliczny w Teheranie

Pojęcie pasów ruchu – nie istnieje. Pojęcie pierwszeństwa przejazdu – nie istnieje. A skoro tak, to nie istnieje również coś takiego, jak zajechanie drogi. Jest wolne miejsce? Chociaż kawałek? Ciśniesz! Wjeżdżasz! Wbijasz na środek skrzyżowania! To nic, że nie możesz z niego zjechać! A kierowca, któremu właśnie zajechałeś drogę? Masz rację – właśnie macha do Ciebie i z uśmiechem Cię pozdrawia. Co mówisz? Nie, nie żartuję, tak jest naprawdę.

„Motocykle są wszędzie”. Kojarzycie tę nalepkę przyklejaną przez polskich kierowców? Na pewno. W Iranie byłaby nieco bardziej adekwatna. U nas „są wszędzie” oznacza, że czasem jakiś się znienacka pojawi. W Iranie natomiast „są wszędzie” oznacza, że… są wszędzie. Dosłownie. Po samym Teheranie jeździ kilka milionów motocykli, które zdecydowanie nie należą ani do cichych ani do ekologicznych. Nie przypadkowo napisałem „po Teheranie”, a nie „po ulicach Teheranu”. Gdyby Irańczycy ograniczali się do jeżdżenia po ulicach, to byłoby nudno. A tak – idziesz chodnikiem, a tu między ludźmi przeciska się motocyklista. Robisz zakupy na bazarze? To ponoć strefa dla pieszych. Nic nie szkodzi – motocykle też się zmieszczą. Wchodzi właśnie do meczetu? To wcale nie oznacza, że za moment po palcach nie przejedzie Ci jakiś szalony motocyklista.

Motocykle są wszędzie

Jeśli jesteś w Teheranie, to bardzo szybko przyjdzie ten krytyczny moment, godzina zero, deadline (gdzie „dead” można rozumieć bardzo dosłownie) – będziesz musiał przejść przez ruchliwą 4-pasmową ulicę. Pomyślisz sobie „co za problem, poczekam aż nic nie będzie jechało i przejdę”. Tu pojawia się pewien problem – sytuacja, w której nic nie jedzie w Iranie nie występuje. 24h/7 dni w tygodniu ulicami sunie nieprzerwany sznur samochodów, autobusów i motocykli. Pomyślisz sobie „to nic – poczekam aż ktoś mnie przepuści”. Spoko – tyle, że prędzej doczekasz emerytury i dalej będziesz stał, jak debil, przy tej ulicy. To co zrobić? Najlepiej zacząć od spisania testamentu. Taki żarcik. Teraz na poważnie. Weź głęboki oddech i… idź przed siebie. Nie przejmuj się nadjeżdżającym autobusem. On się zatrzyma. Nie przejmuj się tym, że niemal po palcach przejedzie Ci 10 motocykli – one jakimś cudem Cię ominą. A ten pick-up jadący pod prąd? Oj tam… jakoś sobie poradzi. Nie żartuję – jedyną opcją żeby przedostać się na druga stronę, jest po prostu wejście na jezdnię i lawirowanie między samochodami. ktoś się zatrzyma, ktoś Cię ominie i jakoś przejdziesz. Przechodzisz przez jeden pas i czekasz – przepuszczasz sznur samochodów. Cofasz się pół kroku żeby autobus jakoś Cię ominął i ruszasz do przodu. Pokonujesz kolejny pas. W tym momencie jesteś mniej więcej w połowie. Czekasz chwilkę i wciskasz się w tę małą przestrzeń między kolejnymi samochodami. Jeden zwalnia żeby Cię nie rozjechać. Jeszcze tylko 3 metry… 2 metry… 1 metr… prawie zostajesz rozjechany przez motocykl, ale jakimś cudem jeszcze żyjesz. I… tak! Udało się! Właśnie przeszedłeś przez irańską ulicę.



A światła? Fakt, występują na niektórych skrzyżowaniach. Jak je interpretować? Czerwone – możesz próbować przejść, zielone… też możesz próbować. Z naciskiem na „próbować”. Bywa nawet, że ruchem kieruje policja. Ale, jak spojrzysz na twarze tych chłopaków, to widać, że nie do końca widzą po co tu stoją. Kazali machać lizakami, to machają. A że niewiele to zmienia to już inna sprawa.

"Iran on TV only terrorists"
Szwendając się po Teheranie

  • jolanta k

    Rewelacyjny tekst, książkę o podróży po Iranie CZAS napisać !
    jolanta k

    • Szwendalus

      Dzięki:) Książkę… jeszcze nie z podróży po Iranie, ale chodzi mi to po głowie;)

  • http://www.celwpodrozy.pl/ Cel w podróży

    Jak już wspomniałam, genialnie piszesz! Popieram postulat poniżej:)

  • http://muchawsieci.wordpress.com/ Mucha w sieci

    Hehehe, cudownie :) Kiedyś myslałam, że ruch drogowy w Stambule jest dramatyczny, ale baaardzo się pomyliłam :)