„Zawsze”, „nigdy”, „wszyscy”, „nikt”, „każdy” – żeby móc ich świadomie używać, musiałbyś znać przeszłość (a głowę daję, że nie uważałeś na historii), przyszłość i wszystkich ludzi na świecie. Czyli jakieś 7 miliardów.
Bazar w Teheranie
Każdy. Gdzie się nie ruszę, to słyszę ludzi głoszących prawdy objawione. „To przecież każdy potrafi”, „każdy wie, że…”, „każdy musi…”, „każdy by chciał…”, „to jest oczywiste dla każdego”. Wiesz co? Cholernie wtedy tym ludziom zazdroszczę. Zazdroszczę, że zdążyli poznać „każdego” człowieka na tej planecie. To słowo zawiera w sobie 7 miliardów ludzi więc skoro ktoś mówi „każdy” to musi znać ich wszystkich. Załóżmy, że przez całe swoje życie poznałeś 1000 osób z 7 000 000 000 chodzących po tej planecie. Czyli znasz jedną siedmiomilionową część ludzkości. To nie daje ci prawa do mówienia „każdy”.
Wszyscy i nikt. Tak samo jak „każdy”, odnoszą się do całej ludzkości. Nie znasz wszystkich ludzi więc nie masz się prawa za nich wypowiadać. Zdjęcie powyżej zrobiłem w stolicy Iranu, Teheranie. Znasz tych ludzi? Skoro nie, to jakim prawem wypowiadasz się o „wszystkich”?
Zawsze i nigdy. „Zawsze będę…”, Tak będzie już zawsze…”, „To się nigdy nie stanie”. Naprawdę? Znasz przyszłość? Wiesz co się wydarzy lub co nigdy się nie stanie? Możesz to przewidzieć? Ja też nie. Więc po co te kłamstwa? Po co się napinać i głosić prawdy objawione, które co najwyżej wywołują uśmiech politowania? Powiesz „nigdy nikogo nie zabiję”. Naprawdę? A w obronie własnej lub najbliższych? A gdybyś musiał wybierać między życiem bandziora, a życiem swoim/żony/dziecka/siostry/brata/rodziców? Gdybyś wiedział, że albo zabijesz mordercę, albo on zabije kogoś z wymienionych? No właśnie…
