Jeśli wybierasz droższy sklep tylko dlatego, że jest polski to musisz zrezygnować z innych wydatków. A wtedy hamujesz rozwój tych firm, które mogły się rozwijać za pieniądze przepłacone w polskim sklepie.
Takie plakaty widuję w różnych sklepach. Najczęściej małych osiedlowych i tych należących do sieci Społem (która ceny ma dość wygórowane). I jest to kompletna bzdura. Takie hasło ma sens tylko wtedy, kiedy sklep oprócz tego, że jest polski jest również konkurencyjny. Jeśli masz przepłacać tylko po to żeby zrobić tam zakupy, to nie tylko nie wspierasz polskiej gospodarki. Ty ją dusisz.
Większość produktów spożywczych będących w sprzedaży (również w zagranicznych sieciach hipermarketów) zostało wyprodukowane w Polsce. Wniosek jest prosty – im więcej ich kupisz, tym więcej ludzi zostanie zatrudnionych w firmach, które je produkują. Załóżmy, że zamierzasz wydać na zakupy równe 100zł. Gdzie kupisz więcej? W tanim hipermarkecie, czy drogim osiedlowym sklepiku?
A jeśli nie chcesz kupić więcej, to zaoszczędzone pieniądze wydasz na coś innego. Przecież nie zakopiesz ich w ogródku. Może kupisz nowy, produkowany w Polsce samochód? Może skorzystasz z oferty polskiego biura podróży? Może wymienisz meble, wyślesz dziecko na dodatkowy kurs angielskiego? Może zrobisz coś innego, ale jedno jest pewne – wydasz je zasilając tym samym inną firmę, która za te pieniądze stworzy kolejne miejsca pracy. Efekt ten sam, ale ciebie stać na więcej.
Załóżmy teraz, że nagle wszyscy robimy zakupy w drogich, ale polskich sklepach. Załóżmy, że jest nas milion. Za te same produkty, które do tej pory kupowaliśmy w tanich marketach, teraz płacimy 15-20% więcej więc musimy ograniczyć inne wydatki. Nie jedziemy na wakacje na Mazury, nie idziemy ze znajomymi do pubu, nie kupujemy kwiatów, nie zapisujemy się na kurs tańca itd. Pomyśl ile drobnych firm upadanie lub będzie musiało ograniczyć zatrudnienie…