Gruzja: Kąpiel pod wodospadem

Zieeeew… do porannych pobudek i wstawania pałam taką samą miłością, jak Gargamel do Smerfów. Kilkanaście minut na ogarnięcie się, owsianka urozmaicona bakaliami  na śniadanie, leniwie wytaczam się z pokoju i… okazuje się, że mamy gości! W odwiedziny do Tamady przyjechała  ekipa Polaków, którzy Gruzję poznają na rowerach! Wow! Bardzo ciekawy sposób podróżowania, tym bardziej, że w tym kraju znajomość roweru jest znikoma. Można powiedzieć, że rowery nie istnieją – dziwne, bo w tak biednym kraju, tak wydajny i tani środek transportu powinien być popularny… Co dalej? Oczywiście decyzja może być tylko jedna – jedziemy razem zobaczyć Wielki Wodospad. Pakujemy się wszyscy do nowoczesnego Forda Transita, na bydgoskich rejestracjach „CB” i w drogę. Nurtuje mnie pytanie, jak nowoczesny turbodiesel, w który wyposażone jest to auto, radzi sobie z gruzińskim paliwem…

Wodospad widziany z góry – widok nieziemski

Trasa prowadząca do Wielkiego Wodospadu jest dłuższa niż ta, która prowadzi do Małego. Dłuższa i znacznie bardziej zatłoczona. Co i raz mijamy kogoś albo ktoś mija nas. Ktoś sugerował też, że jest trudniejsza i bardziej wymagająca technicznie – hmm… jeśli stosujesz dietę profesora McDonalda to być może, bo w przeciwnym razie to po prostu spacerek. Po 40 minutach marszu, tą, przyjemną widokowo ścieżką, dochodzimy do celu naszej wędrówki. Jest duży. Zdecydowanie większy od Małego. Ma jakieś 15-20 metrów wysokości. Setki, a może tysiące litrów wody spadają z hukiem, z górującego nad nami skalnego progu. Teoretycznie jest ładniejszy. Teoretycznie. Sam się dziwię, że nie robi na mnie tak dużego wrażenia jak Mały. Niby ma wszystko co potrzebne do zachwycania -  jest piękny, majestatyczny, imponujący, ale czegoś mu brak… Hmm… może tej magicznej atmosfery, klimatu uroczyska? Bo ten bardziej przypomina klimat osiedlowego Tesco.

Wielki Wodospad - cel naszej wędrówki

Wielki Wodospad – cel naszej wędrówki

Mnóstwo tu ludzi, gdzie nie spojrzeć, tam ktoś się kręci. Miejscowi traktują to miejsce, jak cel jednodniowej wycieczki.  Nie ma w tym nic złego, ale mogliby jeszcze śmieci ze sobą zabierać; niestety tego nie robią i trochę tu, delikatnie mówiąc, syfiasto. Tu grupa siedzi na kocyku, tu dwóch chłopaków skacze z kamienia do wody, tam ktoś się kąpie pod wodospadem – kurort pełną gębą. Wszystko pięknie, fajnie tylko magii i uroku brak. Ale chodźmy na górę – chcę zobaczyć ten Wodospad z góry; spojrzeć w dół i z wysoka oglądać rozbijające się na dole masy wody. Jest ścieżka. A na górze… to się dopiero nazywa syf! Ten na dole to pikuś… Do ciężkiej cholery, jak można być taką fleją?! Wolę nie patrzeć na te walające się wszędzie puszki, butelki, skórki po bananach, ogryzki po jabłkach itd…

Tam, gdzie wodospad jest jeszcze strumieniem

Odpala mi się wrodzona ciekawość granicząca niekiedy z głupotą. A jakby to było gdyby podejść na skraj i spojrzeć w dół? Kładę się na wielkim płaskim kamieniu znajdującym się na progu wodospadu i zaglądam… Widok jest nieziemski! Płynący leniwie strumień, który nagle zamienia się w białą kipiel spadającą z kilkunastu metrów tworzy się delikatną mgiełkę, a padające na nią słońce sprawia, że pokazuje się tęcza. Robię zdjęcie. I jeszcze jedno, i kolejne, i kolejne – będzie z czego wybierać. Co? Już? Wracamy? No dobra…

DSCN4423

Wodospad widziany z góry

Schodzimy i… pora na kąpiel! Woda jest przeraźliwie zimna, a dno tworzą duże, śliskie kamienie – trzeba uważać żeby się nie poślizgnąć i nie rozbić głowy. Lub czegoś innego. Krok po kroku zbliżamy się do głównego nurtu wodospadu. Impet spadającej i rozpryskującej się wody utrudnia stawianie następnych kroków. Jakieś pół metra od głównego nurtu zatrzymujemy się – praktycznie nie da się iść dalej. Woda, która wyżej jest delikatna, przyjemna i orzeźwiająca teraz spada na nas niemal z siłą kamieni – zupełnie jakby chciała nas wgnieść w dno. Stoję pod tym wodospadem i gęba mi się cieszy. Wiem, że to co robię to głupota i aż sam się proszę o rozwalenie łba przez kamień spadający z góry, ale… uczucie jest tak niesamowite, że skłamałbym mówiąc, że żałuję. Dobra dość tego masażu, wychodzimy. Aż żal będzie wracać;)

Kąpiel pod wodospadem

Ostatni rzut oka na Wielki Wodospad

W Gruzji możecie zrobić wszystko, bo w Gruzji nie ma nic
Lagodekhi: Nad jezioro Czarnych Skał!