Isfahan – perła Iranu

Jedno z najbardziej turystycznych miejsc Iranu. Prawdziwe „must see” na podróżniczej liście. Dlatego szansa na spotkanie tu zagranicznego turysty jest znacznie większa – z poziomu „prawie niemożliwe rośnie” do poziomu „dalej mało prawdopodobne”. A po co przyjeżdżać do Isfahanu? Parę powodów by się znalazło… magiczne meczety udekorowane zjawiskowymi mozaikami, jeden z największych placów na świecie, mosty nad rzeką, której nie ma… Najlepiej zobaczcie sami.

Isfahan

Isfahan

Ahmad, u którego się zatrzymałem na kilka dni mieszka na obrzeżach miast – jakieś 20, może 30 minut autobusem od centrum. Zanim wsiadłem przezornie poprosiłem czekającego razem ze mną na przystanku gościa o napisanie na kartce nazwy tej ulicy, przystanku, czy czegokolwiek, co pozwoli mi znaleźć drogę powrotną.

- In English or in Persian?

- In English.

Dopiero później przekonam się, jak duży popełniłem błąd prosząc o nazwę po angielsku. Teraz jeszcze nie wiem, że słówko „university” może być aż tak niezrozumiałe.

Isfahan - na placu Imama Khomeiniego

Isfahan – na placu Imama Khomeiniego

W autobusie na obrzeżach miasta zagraniczny turysta wygląda tak, jak Aborygen wsiadający do warszawskiego metra. Nic więc dziwnego, że po kilku minutach już miałem nowego znajomego.

- Gdzie jedziesz? – zagadnął mnie wysoki gość w średnim wieku, z dużą torbą na ramieniu (nie, to nie była bomba).

- Do centrum, nie mam konkretnych planów więc po prostu się rozejrzę.

- To ja Ci pokażę miasto. Mam wolną godzinkę.

Isfahan - plac Imama Khomeiniego

Isfahan – plac Imama Khomeiniego

A miasto jest warte zobaczenia. Isfahan to trzecie pod względem wielkości miasto Iranu. Pierwsze ślady osadnictwa z na tym terenie pochodzą z paleolitu. Bardziej po polsku – z epoki kamienia łupanego. Czyli jakieś 8 tysięcy lat p.n.e. Wtedy jeszcze Iran nie prowadził swojego programu nuklearnego, a ajatollah, co drugi dzień nie straszył Izraela zagładą. Polowanie na mamuty musiało wystarczyć za całą rozrywkę.

W XVI w. Isfahan został stolicą. Nastąpił jego gwałtowny rozwój. W szczytowym okresie funkcjonowało tu 48 szkół religijnych, 263 łaźnie publiczne i 163 meczety. Wyobrażacie sobie, jaka to musiała być symfonia, kiedy wszyscy muezini na raz zaczynali śpiewać?

Isfahan - mosty

Isfahan – mosty

Będąc w Isfahanie warto się wybrać nad rzekę. Wody może co prawda w niej nie być, bo to rzeka okresowa, ale piękne, zabytkowe kamienne mosty robią spore wrażenie. Klimatycznie jest zwłaszcza wieczorem, kiedy te stare konstrukcje skąpane są w ciepłym żółtym świetle, a okoliczne bulwary zamieniają się w królestwo par. Zakochanych par. Aż się ciepło człowiekowi robi na duszy, bo trzeba pamiętać, że oficjalnie facet nie może sam na sam przebywać z kobietą jeśli nie jest z nią spokrewniony lub nie są małżeństwem. A mimo to nikt tym zakochanym nie przeszkadza. Żadna policja, żadni tajniacy, żadne nadgorliwe urzędasy. Całe szczęście, że nie ma tam naszej Straży Miejskiej, bo wtedy na bank by im się oberwało. Za deptanie trawnika na przykład.

Isfahan - mosty nocą

Isfahan – mosty nocą

W centrum miasta jest plac, a jakże, Imama Khomeiniego. Jeden z największych placów na świecie – żeby go obejść trzeba poświęcić dobre 30 minut. Początkowo miał służyć tylko do organizacji królewskich uroczystości i do gry w polo. Potem dopiero dobudowano okalające go pawilony, które obecnie służą miejscowym rzemieślnikom. A robią rzeczy tak cudne, że można śmiało spędzić cały dzień tylko oglądając dzieła ich rąk. W Iranie jeszcze nie rozwinął się przemysł tandetnych chińskich pamiątek więc łatwo i wcale niedrogo można kupić bardzo ciekawe rzeczy, nieopatrzone słynnym logo „Made in China”.

Isfahan - warto wejść do meczetu

Isfahan – warto wejść do meczetu

Meczety, meczety i jeszcze raz meczety. Przynajmniej jeden trzeba zwiedzić, bo to nie są zwykłe budowle. Są tak piękne i dekorowane tak niesamowitymi, misternymi mozaikami i malowidłami, że powiedzieć o nich dzieła sztuki to dalej za mało. I mimo, że przy wejściu, a konkretnie przy kasie zawsze ma miejsce rytualne dymanie  i tak nielicznych obcokrajowców na kasę, to warto odżałować nawet i 20 zł i wejść.

Isfahan - meczet

Isfahan – meczet

Wnętrza, a czasem także i ściany wokół wejścia są pokryte niesamowitymi mozaikami i malunkami. Każdy centymetr kwadratowy, każdy milimetr zostały precyzyjnie i z rozmysłem udekorowane. Tu żadna kropka ani żadna kreska nie jest przypadkowa. Całość sprawia wrażenie doskonale przemyślanej kompozycji. Barwy, kształty i padające światło tworzą razem niesamowite dzieło. Tak niesamowite, że mimo mojego braku zainteresowania sztuką, podchodzę i z bliska podziwiam kolejne fragmenty tego cuda.  Szkoda, że tak samo dobrze przemyślana nie jest „sieć” ścieżek rowerowych w Warszawie. A może te słupy na samym środku trasy to po prostu element kompozycji urozmaicający rowerzystom podróż?

Isfahan - zjawiskowe mozaiki

Isfahan – zjawiskowe mozaiki

W Isfahanie musisz spróbować gazów. Nie mają one jednak żadnego związku z poobiednimi niestrawnościami. Gazy to rewelacyjne, lekko gumowe cukierki o smaku wody różanej z dodatkiem pistacji. Pyyyyycha! Jedna bombonierka starczała mi zazwyczaj na jeden raz. Ale ja nie jestem normalny jeśli chodzi o zamiłowanie do słodyczy. Dobra rada – nie kupuj najtańszych, bo wtedy pistacje będziesz miał tylko w nazwie.

Gazy – irańskie cukierki, fot: Sidster, Wikipedia, CC BY-SA 2.5

Wchodzę do sklepu ze słodkościami. Mógłbym z niego nie wychodzić. Ślinka mi cieknie na sam widok, a portfel automatycznie wysuwa się z kieszeni żeby, jak najwięcej ich nabyć. Dosłownie siłą muszę powstrzymywać banknoty, które same pchają się w ręce sprzedawcy. W oczy rzuca mi się duża bombonierka gazów i cena na niej – 70 000 riali. Aż mi się nie chce wierzyć – 7 zł?! Nieee… tu musi być jakiś haczyka, jakaś gwiazdka. Albo półksiężyc – w końcu jestem w kraju islamskim.

- Przepraszam, ile ta bombonierka kosztuje? – pytam sympatycznie wyglądającą sprzedawczynię.

- 70 000.

7 zł. Za dużą bombonierkę tradycyjnych irańskich cukierków. W najbardziej turystycznym miejscu, najbardziej turystycznego miasta w Iranie. Lubię to. Zdecydowanie lubię to.

Lody z makaronem - irańska specjalność
Paszport - książeczka, która decyduje o Twoim życiu