Dlaczego według Zaratustrian, człowieka po śmierci nie można po prostu pochować? A skoro tak, to co robiono z ciałem? Do czego służyły wieże ciszy i dlaczego zakazano ich użytkowania? Powiedzenie „rzucić lwom na pożarcie” nabiera nowego znaczenia…
To, co działo się na wieżach ciszy, w naszej europejskiej mentalności, jest na pewno jednym z najbardziej nieludzkich rytuałów. Oczywiście poza kontrolami skarbowymi. Jeśli sądzicie, że rzucanie ludzi na pożarcie dzikim zwierzętom, to sceny rodem z „Gladiatora”, od tysięcy lat niepraktykowane, to jesteście w błędzie. Do tego właśnie służyły owe wieże ciszy. Jeden szczegół – na pożarcie rzucano tam ludzi… martwych. Potocznie: zwłoki. Dlaczego?
Zoroastrianie wierzą, że świat został stworzony przez wszechmogącego Boga, Ahurę Mazdę, a wszystko, co w nim złe jest tworem złego Angra Mainju. Śmierć „zawdzięczamy” temu ostatniemu i dlatego zwłoki są uważane za coś skrajnie nieczystego, brudnego. Dlatego w żadnym wypadku nie mogą mieć one kontaktu z czystym tworem, jakim jest ziemia. Czystym w sensie przenośnym – nie rozpatrujemy tutaj zawartości tężca w poszczególnych jej grudach.
Co w takim razie robiono ze zwłokami? W celu rozwiązania tego problemu zaratustrianie zaczęli budować wieże ciszy, które najczęściej sytuowali na wzniesieniach znajdujących się daleko za miastami. Ciało zmarłego wnoszono na jedną z nich i zostawiano do czasu, aż zostanie do kości objedzone przez dzikie zwierzęta – najczęściej sępy. Po kilku dniach pozostałe kości zrzucano do dołu znajdującego się wewnątrz wieży.
Zwiedzanie wież położonych na obrzeżach Jazd jest całkowicie darmowe. Z góry ani nie ma specjalnego widoku, ani wieże same w sobie nie robią dużego wrażenia. Do momentu, w którym przypomnisz sobie co się tu działo i do czego one służyły…
W drugiej połowie XX w. irańscy zaratustrianie powoli zaczęli odchodzić od tej krwawej tradycji. Dlaczego? Powodów było kilka. Jednym z nich było podejście islamu do kwestii sekcji zwłok na potrzeby nauki. Istnieje wiele źródeł i wielu duchownych twierdzących, że jest to dozwolone, ale są również głosy, że nie należy tego robić. W związku z tym uczelnie medyczne miały trudności z pozyskiwaniem ciał w legalny sposób. Z tego powodu kradzieże z wież ciszy stawały się coraz częstsze… Kolejnym powodem był szybki rozrost miast. Wieże, które kiedyś powstawały na odludziach nagle znajdowały się niebezpiecznie blisko ludzkich domów. O zagrożeniach epidemiologicznych, jakie to powodowało nie muszę chyba wspominać…
Problem trzeba było jakoś rozwiązać, bo kto by chciał mieć takie sąsiedztwo. Wyobrażacie sobie taką rozmowę, jak poniżej?
- Zajrzałem dzisiaj do sąsiada.
- I co u niego?
- A nic nowego… rozkłada się w ciszy.
Ale, jak pogodzić wierzenia zaratustrian z wymogami sanitarnymi? Rozwiązanie okazało się być dość proste. Wyznawcom Ahury Mazdy wydzielono specjalne cmentarze, na których chowani są ich zmarli. Tyle, że sposób pochówku jest nieco inny – ciało przed pogrzebaniem zalewane jest betonem, tak aby nie miało bezpośredniego kontaktu z ziemią. W ten sposób wilk syty i owca cała. Tylko sępy głodne.
Powiesz, że zostawienie zmarłych na pożarcie dzikim zwierzętom, to już dawno i nieprawda. Co do ostatniego – zgoda. Już się tego nie praktykuje. Ale, czy dawno tego zaprzestano? Hmm… jeśli lata 70. XX wieku to dawno… Nie żartuję – dopiero wtedy prawnie zakazano tych praktyk i nawet najbardziej konserwatywni zaratustrianie musieli zmienić swoje przyzwyczajenia. Ale tak sobie myślę… jak ZUS jeszcze trochę obetnie zasiłek pogrzebowy, to chyba będziemy musieli zbudować własne wieże ciszy i je masowo wykorzystywać. Z braku środków na normalny pogrzeb.